Wczoraj na stronie wspieram.to zakończyła się akcja zbierania funduszy na wydanie gry planszowej Piwne Imperium. O samej grze wzmiankowałem wcześniej, projekt wsparłem, a sam proces zbierania funduszy śledziłem – może nie bardzo uważnie, bo notatek nie robiłem, ale ciekawiło mnie, jak też sobie chłopaki poradzą.
Z jednej strony – wynik świetny – udało się zebrać 25 489 zł, czyli 490% kwoty, którą Irek i Filip założyli sobie jako podstawowy cel. Co więcej, ta pierwsza kwota – 5200 zł – zostało zebrane po czterech godzinach od startu projektu – piękny wyczyn, chyba rekord polskiego crowdfundingu. W różnych pakietach sprzedało się 124 egzemplarze gry z zakładanego pierwszego nakładu 500 sztuk, a dodatek ‚Polskie puby i browary’ trafi do ‚prawie 100 osób’, z czego 75 szczęściarzy (o czym później) dostanie go za darmo. Wspierający będą też mogli skorzystać z 20% rabatu na zestawy startowe do domowego warzenia piwa w jednym z piwowarskich sklepów internetowych i 10% rabatu w jednym z planszówkowych sklepów internetowych. W Łodzi, Wrocławiu, Warszawie i Mikołowie odbędą się oficjalne turnieje Piwnego Imperium, z dodatkową ‚turniejową’ talią wyzwań i wydarzeń. Filip i Irek byli też na targach Spiel w Essen – czyli bodaj najbardziej znanej imprezie planszówkowej w Europie – gdzie Piwne Imperium było prezentowane rzeszom graczy i prawdopodobnie całkiem pokaźnemu gronu potencjalnych zachodnich wydawców. Całość osiągnięć brzmi bardzo OK, prawda? czyli możemy się cieszyć, jak dobrze poszła cała akcja, tak? No nie do końca, stąd też ten tekst.
Pierwszego października, czyli trzy dni po starcie projektu, pisałem na forum gry-planszowe, że wierzę w ten projekt i mam nadzieję na 800-900% początkowej kwoty – patrzyłem na początkowe wyniki, brałem poprawkę na wolniejsze osiągi projektów crowdfundingowych pod koniec trwania projektu, nawet na dość wąską tematykę gry… Bo gdyby poprowadzić liniowo wykres obrazujący szybkość zbierania funduszy, to mielibyśmy jakieś 4000-5000%
Specyfika tych projektów na kickstarterze czy indiegogo (międzynarodowe portale crowdfundingowe) które obserwowałem, a które kończyły się spektakularnymi sukcesami była całkiem prosta – krótko po (lub nawet moment przed) osiągnięciu danego progu/celu przez wspierających, pojawiał się nowy cel, motywujący do rozpuszczania wici, szukania innych wspierających czy choćby informowania znajomych o fajnych projektach. Krzywa obrazująca ilość wspierających rosła bez większych skoków, ale jednak dość dynamicznie. Dorzucanie bonusów dla wszystkich wspierających, czasami duże zmiany w samych założeniach gry (np. dodatkowy gracz!) – takie cele motywowały, i to bardzo. Co ważne, autorzy i prowadzący projekty mieli przygotowane dużo bonusów już na samym początku trwania projektu, stąd też nie było jakiegoś potwornego wyczekiwania, tylko walka o osiągnięcie kolejnego i kolejnego celu. W przypadku Piwnego Imperium wydaje mi się, że początkowy sukces przerósł jednak nieco Filipa i Irka. Błyskawiczne osiągnięcie pierwszego i drugiego progu postawiło wspierających w dość średniej sytuacji – po pierwsze, na aktualizacje trzeba było czekać, a po drugie, okazało się, że nie wszyscy wspierający otrzymają dodatek za darmo. Pomimo tego, próg trzeci udało się osiągnąć, a kilkanaście osób postanowiło też zacisnąć zęby i wysupłać nieco więcej grosza na zakup gry z płatnym dodatkiem. Na czwarty próg też niestety przyszło nam czekać dość długo – a dodatkowo wcale nie porażał on innowacyjnością – turnieje i zniżka na planszówki – a aż prosiło się, o dorzucenie (dodatkowych w niektórych przypadkach) podkładek pod piwo czy też (być może również dodatkowego) otwieracza! Wiele miłych drobinek przeszło całkowicie bokiem – żetony pieniędzy z ‚holograficzną’ warstwą, surowce w postaci szyszek chmielu, kłosów zboża czy butelek zamiast kosteczek – pewnie produkcja gry nieco by się opóźniła, ale była szansa na zebranie znacznie większej ilości pieniędzy. Eh, szybkie guglanie pokazuje, że w cenie mniej-więcej 15 zł za sztukę można dostać pokale do piwa z własnym grawerem! Dorzucenie takiego bonusu na pewno przyspieszyłoby zbieranie funduszy, a i pomogło rozpropagować projekt jeszcze szerzej. W pewnym momencie pod koniec kampanii jako bonus dostaliśmy customowe kostki, które same z siebie byłyby ładną inicjatywą do osiągnięcia kolejnego progu.
Jeszcze o samych progach – wydaje mi się, że były zbyt odległe od siebie – mniejsze nagrody, ale częściej, i już wyglądałoby to inaczej. Aktualizacje od autorów też mogły być znacznie częstsze – kolejny raz posiłkuję się przykładem z kickstartera, ale dobrze poprowadzona akcja to akcja z dobrą komunikacją. Tymczasem pomimo osiągnięcia czwartego progu na 10 dni przed końcem kampanii, piątego celu się nie doczekaliśmy – a szansa na dodatkowe pieniądze uciekła… Pozostało u mnie brzydkie wrażenie na zasadzie ‚Pieniądze zebraliśmy, nie chce nam się więcej robić…’
Być może zabrzmiałem jak zgorzkniały dziad – owszem. Być może Irek i Filip będą polemizować z tym, co napisałem – całkiem możliwe, że nie znam 90% sytuacji w jakich się znaleźli czy rozmów które prowadzili. Z mojego punktu widzenia projekt zaczął się świetnie, ale skończył bardzo nijako.
Powodzenia w opracowywaniu dodatku dla czwartego gracza – już czekam :)
Nie chcielibyśmy tutaj wielce polemizować bo cała akcja to dla nas wielki sukces i pokaz zaufania ludzi do naszego projektu. Myślę, że w pewnych momentach porównywanie naszych warunków i możliwości 1:1 do Kickstartera nie są do końca sprawiedliwe. Niestety Kickstarter idzie w złą stronę bo wymusza na projektodawcach wyścig na wymyślne dodatki, gratisy oraz strategię i zatraca swoją początkową formę wspierania społecznościowego.
Jeżeli chodzi o kostki drewniane w kształcie chmielu – to bardzo droga sprawa (coś takiego pojawia się na KS ale przeważnie za tymi projektami stoją firmy lub wydawnictwa, które mają na to lepsze możliwości tudzież wcześniej zaplanowane takie działania). My jako osoby prywatne które wydają 500 szt. gry (ta liczba powinna być „słowem klucz” do wszelkich dywagacji) – przy takiej liczbie wszystko jest bardzo drogie. Laminowane/błyszczące karty lub inne elementy – da się zrobić ale jak dostawaliśmy wycenę to nam szczęka opadała lub po prostu odmowę (przy takich ilościach mało kto chciał z nami gadać).
Mogliśmy dać jakieś małe małe gratisy by wyciągać kolejne progi ale nie chcieliśmy tak robić…udało nam się pozyskać customizowane kostki bez ustawiania jakiegokolwiek progu co było fair (bo naszym zdaniem nie w tym rzecz by do wszystkiego dawać progi).
To tyle bo chyba nie w tym rzecz by teraz dyskutować jak można było zrobić lepiej :) my mieliśmy swoje warunki w jakich operowaliśmy i w oparciu o nie zrobiliśmy wszystko.
Dla nas ta cała kampania to był sukces!
Chłopaki, ja też uważam, że ta kampania to był sukces, ale tak jak pisałem – po rewelacyjnym początku przyszedł bardzo średni koniec – wiadomo, że wspieram.to to nie KS, a Polska to nie Stany, ale raczej chodziło mi o to, że po takim profesjonalizmie i rozmachu jaki pokazaliście przy projektowaniu gry i choćby przeprowadzeniu wyjazdowych testów, to po kampanii fundingowej można było się spodziewać więcej. Jeszcze raz podkreślam – dla mnie to też był szok, że gra ufundowała się po czterech godzinach, że ludzie naprawdę Wam zaufali. Domyślam się, że przy 500 egzemplarzach koszta np. chmieleepli byłyby duże, ale właśnie taka ‚kickstarterowa’ kampania, z mnóstwem progów i celów mogłaby pozwolić albo właśnie na takie surowce, albo nawet na wydanie drugiej pięćsetki gier? Wiadomo – teraz to już musztarda po obiedzie, ale szkoda trochę potencjału, bo moim zdaniem była możliwość zebrania około 2x więcej. I tak, jak pisałem – życzę Wam żeby gra sprzedawała się wyśmienicie, czekam z niecierpliwością na dodatek i możecie być pewni, że kupię go (lub wesprę) jak tylko będzie o nim cokolwiek wiadomo :)
Lepiej bylo ustawic sie na 2 tys egzemplarzy, nastawic sie na dlugofalowy zwrot kosztow i zarobek, a taniej i lepiej. Bo planszowki nie zejda ci jak cieple bulki. nie wiem czy twórcy PI siedza w grach planszowych czy w Eurobiznesie, ale sam naklad Agricoli w Polsce skonczyl sie chyba po 3,4 latach!!!!!!!! wydaje mi sie ze nie mozna liczyc na szybki zysk jesli idzie o planszowki. wtedy klient traci i wydawca traci [w oczach klienta].
Pingback: Wyciągnięte wnioski, planety zewnętrzne… | Piwo i planszówki