
AIPA, AIPA, flaga i ikona piwnej rewolucji! Piwo, którego historia powstania jest prawie tak samo amerykańska jak jego nazwa – weźmy klasyczny, wyspiarski styl i zróbmy go po swojemu, najlepiej przy okazji pokazując, że umiar jest dobry dla Europejczyków! I tak właśnie, przez nachmielenie piwa na potęgę amerykańskimi odmianami (złośliwi twierdzą wręcz, że chmiel trzeba do kadzi sypać łopatami!) powstał styl charakteryzujący się wysoką goryczką i tropikalno-owocowo-żywicznymi aromatami. Większość szanujących się (te nieszanujące się również) browarów ‚nowofalowych’ dzierży receptury AIPA w swych dłoniach, albo po prostu warzy piwo w tym stylu, żeby już odejść trochę od tych wszystkich górnolotnych i napuszonych zdań…
W Polsce AIPA też leje się hektolitrami – na rynku jest zatrzęsienie piw w tym stylu, ale, co dziwne, (prawie) wszystkie sprzedają się wyśmienicie – cóż – wciąż jeszcze nasz rynek nie jest nasycony i akurat AIPA jest bezpiecznym stylem, który strat raczej nie przyniesie. Przesyt zaczynają odczuwać niektórzy ‚blogierzy’ (tak, Łukasz, o Tobie mowa! :P ), ale trend ogólny ciągle jeszcze jest pozytywny – co by nie wyszło, to wszyscy piją i opisują. Przyznam, że sam też łykam kolejne piwa w tym stylu jak młody pelikan – a im bardziej nachmielone, tym lepiej! Nie dziwne więc, że udało mi się spróbować większości, które na nasz rynek trafiły – szybki przegląd poniżej ;)
Rowing Jack – AleBrowar – piwo, które zdobyło serca i kubki smakowe wielu piwoszy, uznane już za klasykę, a przez wielu uważane za najlepszą polską AIPA – miewa wzloty (więcej) i upadki (a właściwie zniżki) formy, ale rzeczywiście – jest to jedno z tych piw, które z czystym sumieniem można polecić jako przykład piwa zrobionego dobrze.
Atak Chmielu – PINTA – drugi klasyk, co prawda ostatnimi czasy przezwany ‘atakiem Słodów’ lub też ‘Atakiem Karmelu’, ale wciąż jeszcze ikona, której niespróbowanie może być wręcz uznane za nietakt.
Podróże Kormorana: American IPA – Kormoran – W momencie wypuszczenia na rynek było to niemałe zaskoczenie – po raz pierwszy bowiem browar ‘regionalny’ porwał się na ten styl, co więcej, piwo wyszło wręcz znakomicie! Pomimo tego, że konkurencja nie śpi, to Podróże wciąż są spokojnie w moim Top5 polskich ‘ajp’. Dorzućmy do tego stały poziom piwa i relatywnie szeroką dostępność i już jest prawdziwy hicior!
Megaloman – Ursa Maior – co prawda Ursa ciężko przechodzi(ła? – bo może już się zakończyły) „choroby wieku dziecięcego” i moje spotkanie z punkowym dudkiem nie było porażające (piwo było mocno słodkie i mało chmielowe), ale widziałem też w sieci bardzo pozytywne recenzje tego piwa. Odnotowuję je tu z kronikarskiego obowiązku.
Red AIPA – Haust – Pierwsze na liście piwo z browaru restauracyjnego. Haust jest jednym z tych chlubnych wyjątków, które nie warzą li tylko „jasnego, ciemnego, pszenicznego i miodowego”, ale szaleje po różnych gatunkach, zwykle z całkiem dobrym skutkiem. Taka też jest/była Red AIPA – piwo poprawne, zbalansowane, z intrygującym kolorem (jak sama nazwa wskazuje) i lekkimi posmakami karmelowymi. Kolejny ‘trzeba chociaż raz spróbować’.
Grand Prix 2013 – Ciechan – drugi browar regionalny, który uwarzył piwo w stylu AIPA to Ciechan. Niewątpliwą zaletą (pierwszej warki) była zwycięska receptura konkursowa piwowara domowego Czesława Dziełaka, który markę w środowisku ma wyrobioną. Niestety, po naprawdę dobrej pierwszej warce, jakość mocno poleciała w dół, do tego rozpętała się ‘aferka’ w związku właśnie z autorstwem receptury i wkładem Czesława w to piwo, więc pomimo tego, ze zostało on piwem roku 2013 w plebiscycie bbizu, to ja już go więcej nie kupiłem i nie kupię.
Hoppy New Year – Pracownia Piwa – już wspomniane w recenzji, piwo, którego miało nie być. Na szczęście dla Nas, powstało, i to w takiej formie, że przez ten krótki czas kiedy było dostępne na rynku zarobiło sobie miano najlepszej polskiej AIPA. Zobaczymy, czy w tym roku też się pojawi i czy utrzyma poziom – bo po 8 miesiącach od debiutu tylko jedno czy dwa piwa konkurencji mogą moim zdaniem stawać z Chmielowym Nowym Rokiem do walki jak równy z równym.
Kuguar – Kopyra&Widawa – drugie piwo z browaru restauracyjnego, również już recenzowane na blogu. Bardzo poprawne, ale niczym nie wyróżniające się piwo – przy czym ‘nie wyróżniające się’ jest tu zastosowane tylko w stosunku do innych piw w tym stylu – myślę, że gdyby nie problem z dostępnością (browar restauracyjny oznacza małe partie; dodatkowo Widawa wypuszcza także swoje własne piwa, a kolaboranci mają szerokie portfolio i swoje piwa powtarzają dość rzadko) i dość wysoką ceną, spokojnie mógłbym polecać Kuguara jako pierwszą AIPA komuś, kto szuka wszystkich definiujących cech tego stylu, ale nieprzesadzonych.
American IPA – Doctor Brew – i kolejne piwo, które już miało swoją recenzję. W tym momencie mój faworyt wśród polskich przedstawicieli stylu, ze względu na wysoki poziom goryczki (uwielbiam) nie zepsutej (znaczy ‘zbalansowanej’) zbytnio słodowością. Nie jest to co prawda jeszcze taka szufla chmielu jaką lubię najbardziej, ale zdecydowanie ma w sobie ‘to coś’.
Citra IPA – Birbant – pierwszy single hop (chmielone jedym gatunkiem chmielu tak na goryczkę jak i na aromat) w zestawieniu, pierwsze piwo z Birbanta w zestawieniu. O Birbancie będzie osobna notka („Soon ©”), ale trzeba powiedzieć, że tworzą go osoby odpowiedzialne wcześniej za warzenie w Hauście. Kolejne piwo, o którym mogę powiedzieć to, co o Kuguarze – bezbłędne, nie wyróżniające się American IPA. Dzięki szerokiej dostępności mój aktualny ‘tester’ nowicjuszy.
Lubuskie IPA – Witnica – zaskoczenie większe niż w przypadku Kormorana, bo nie dość, że Witnica ‘słynęła’ wcześniej z niespecjalnie wysokiej jakości swych piw (praktycznie w 100% jasnych lagerów, nie licząc porteru) to debiut ‘nowofalowy’ udał im się dobrze! Piwo jest pozbawione wad (co w przypadku Witnicy jest dużą zaletą), i choć nie prezentuje bardzo wysokiego poziomu to można je wypić bez obrzydzenia.
Cascade IPA – Doctor Brew – single hop od ‘doktorów’, tym razem lekko ugrzeczniony – goryczka nie wyżera gardła ani kubków smakowych, a aromat nie jest aż tak złożony. Niemniej jednak – piwo bardzo dobre, pokazujące co potrafi zrobić sztandarowy chmiel amerykańskich kraftów.
№14.B – Ninkasi – kontraktowcy spod znaku sumeryjskiej bogini też pokusili się o uwarzenie AIPA, lecz, niestety, było ono małym krokiem naprzód po średnio udanym debiucie. Dość mdłe i ujawniające lekki zapaszek kanalizacji piwo nie jest godne polecenia.
Red Cloud – Widawa – Czerwona chmura też już miała swoją recenzję, więc w żołnierskich słowach: najbardziej zbalansowana aktualnie dostępna (?) AIPA w Polsce – jeśli będzie okazja, kupować bez wahania!
Peacemaker – Faktoria – trzecie piwo z westernowej serii tegorocznych debiutantów, w powszechnym mniemaniu pierwsze, w którym uniknęli wad. I dokładnie takie to piwo jest – bez wad, ale też bez specjalnie zaznaczonych zalet. Kaliber podobny jak w przypadku Citra IPA – można nim spokojnie zarażać nowych wyznawców amerykańskich chmieli.
Wujek Sam – Pilsweizer – trzecie zaskoczenie – jak to? Pilsweizer i AIPA? Piwo wyróżnia się dwoma rzeczami: po pierwsze jest lagerowane, czyli w teorii jest najbardziej poprawną AIPA na rynku; a po drugie: jest pierwszym znanym mi przykładem na to, ze AIPA też może być piwem spierpsutym… Tony diacetylu, aż gryzącego w gardło; kanaliza; DMS – można się uczyć na nim wad sensorycznych piwa. Na plus – zadaje kłam twierdzeniu, że wystarczy szufla chmielu żeby nie było czuć niczego więcej…
Kinky Ale – Doctor Brew – drugi single hop od doktorów, tym razem na chmielu Equinox. W wielkim teście Kopyra zajął miejsce w pierwszej trójce, czyli w teorii – jest to piwo bardzo zbliżone do stylowego ideału AIPA. Ja mówię o nim tyle: zapach przecudowny, niestety w smaku coś niepokojącego – i to coś, czego nie potrafię zidentyfikować. Niemniej jednak – jeśli tylko jest możliwość, to trzeba brać! Choćby dla samego aromatu!
Metropolis – Raduga – debiut nowego kontraktowca – niestety nie tak udany jak każdy sobie marzy zaczynając produkcję. Nie jest to na szczęście taka abominacja jak Uncle Sam czy nawet tak nieudane piwo jak №14.B, ale postawić je można co najwyżej obok Witnicy.
Red AIPA – Birbant – nazwa znajoma? Dziwnym nie jest – to piwo na tej samej recepturze (i z prawie tą samą etykietką) co Red AIPA z Hausta. Takoż dobrze zbalansowane, lekko karmelowe, nieprzesadnie goryczkowe. Dostępność bardzo dobra, więc można spokojnie polecić każdemu chętnemu.
Tyle wypitych, kilka jeszcze ich jest – w tym dwa piwa z Pracowni Piwa, które zbierają rewelacyjne oceny – Huncwot i Hadra; kilka różnych wypustów Artezana oraz browarów restauracyjnych, które albo swych piw nie leją w butelki w ogóle albo sprzedają je tylko ‘wokół komina’, więc po prostu nie udało mi się ich dorwać. Gdybym miał wyliczyć aktualne Top3, to znalazłyby się w nim Podróże Kormorana, American IPA z Doctor Brew i Red Cloud, o ile jeszcze jest dostępna – jeśli nie, to trzecim piwem będzie Red AIPA z Birbanta.
A wasze typy?
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…