Czołem!
Ostatnio nie mogę pić piwa – a jak piwny bloger nie może pić piwa, to przychodzą mu do głowy różne dziwne pomysły, byleby tylko zabić czas. W trakcie szukania materiałów do zeszłotygodniowego tekstu o parowaniu piwa i F1, znalazłem na którymś blogu pytanie o wymrażanie piwa. Trochę poguglałem i okazało się, że ani browar.biz, ani piwo.org ani żaden z blogów nie zaprezentował jeszcze żadnych wyników takowego eksperymentu. Nie trzeba było mi więc dwa razy powtarzać…
W szafce stały mi dwa portery z Okocimia – kupione w promocji czekały na wyniesienie do piwnicy na leżakowanie, ale postanowiłem poswięcić je dla dobra nauki a do leżaka kupić butelkę przy najbliższej okazji. Parametry startowego piwa to wg etykiety 22* ekstraktu i 8,9% alkoholu.
Litrowy pojemnik też się w domu znalazł – nawet odrobinę większy – ale to dobrze, bo jak wiadomo, lód ma większą objętość niż woda z której powstaje, a pachnąca piwem zamrażarka to nie jest coś, z czego moja żonka bardzo by się ucieszyła ;)
Portery wylądowały więc w pojemniku, pianę usunąłem i całość trafiła do zamrażalnika na sześć i pół godziny.
Po tym czasie lód dało się bez większego problemu usunąć z piwa – najpierw przy pomocy małego sitka usunąłem co grubsze i większe kryształy, a następnie sitko poszło na drugi pojemnik i reszta piwa z pojemnika głównego została przelana. Po usunięciu pierwszej frakcji lodu pozostało mi mniej-więcej 660ml płynu, który trafił do zamrażalnika na kolejne wymrażanie.
Tym razem płyn siedział w zamrażalniku całe 10 godzin, co spowodowało, że zamarzł prawie cały – dlatego przełożyłem go do lodówki na odtajanie. Po kolejnych 6 godiznach w temperaturze lodówkowej wybrałem następną cześć lodu i samego płynu pozostało około 350ml. Ponieważ moim celem było ‘zejście’ do około 250ml (dla uproszczenia rachunków), esencja trafiła ponownie do zamrażalnika, tym razem na kolejne 6 godzin.
Efekt ostateczny – około 220ml eisporteru. Nawet w temperaturze ‘pozamrażalnikowej’ w zapachu alkohol dawał o sobie dość mocno znać, ale czuć było też mocną kawowość. Piwo wylądowało w szklanej butelce do ‘leżakowania’ – i tak aktualnie go nie wypiję, więc może alkohol trochę się ułoży. Nie mogłem sobie jednak podarować skosztowania ‘naparstkowych’ ilości płynu przy przelewaniu i nawet tak zimny dawał nadzieję na bardzo ciekawy wynik.
W świecie idealnym – gdyby udało się wymrozić jedynie wodę, bez alkoholu uwięzionego pomiędzy kryształami lodu – zawartość alkoholu ostatecznego płynu wynosiłaby około 40%, jednak to w warunkach domowych jest niemożliwe (w laboratoryjnych być może tak, ale też głowy za to nie dam). Jak widać na zdjęciach – lód na pewno zawiera też cukry/barwniki/cokolwiek, więc tak różowo nie będzie. Po kilku konsultacjach ze znajomymi piwowarami domowymi dowiedziałem się jednak, że policzenie zawartości alkoholu przy pomocy balingometru będzie zadaniem prawie, że niemożliwym, dlatego jeśli uda mi się dorwać refraktometr, to wyniki będą, jeśli nie – trzeba będzie zadowolić się wynikami organoleptycznymi ;)
Historia niestety nie zakończy się happy-endem – dziś rano mój synek wyciągając sok z lodówki pociągnął także z kartonem soku butelkę z ekstraktem lodowym porteru – TRZASK! – i eksperyment będę powtarzał w najbliższej przyszłości…
Ktoś próbował wymrażania w domu? Jeśli tak, to jak się udało? A może ktoś ma pomysł na policzenie zawartości alkoholu w ostatecznym płynie bez użycia specjalistycznego sprzętu?
Właśnie ostatnio myślałem, czy jest możliwe stworzenie domowego eis bocka i w necie nie znalazłem odpowiedzi. Czekam na powtórzenie eksperymentu.
Ja próbowałem i opisałem to nawet.
EisPorter by A.Grzyb DIY
Potrzeba:
-Pół pitra Porteru Bałtyckiego np. Okocim Porter, Żywiec Porter…
-Butelka 1l lub więcej
-Butelka 0.5l
-Szklanka
-Zamrażalnik
Sposób przyrządzenia:
Butelkę 1l myjesz, najlepiej spirytusem lub wódką następnie przelewasz do niej porter. Zakręcasz wstawiasz do zamrażarki na około 12h po tym czasie wyjmujesz, odkręcasz nakrętkę i wstawiasz do szklanki dzióbkiem na dół. Zostawiasz na około 2-3h aż do szklanki skapie około 1/3 objętości początkowej piwa. Następnie tak uzyskany koncentrat przelewamy do umytej butelki 0,5l zamykamy i wstawiamy do lodówki na około 2h.
Efekt
Otrzymujemy bardziej skoncentrowany porter, ja go nazwałem EisPorterem. Jest on gęsty, słodki, bardzo aromatyczny. Wg informacji jakie znalazłem powinien mieć on 2x większa zawartość alkoholu, ale to nic pewnego.
Pingback: W laboratorium Doktora Hopfenkopfa… Część 2 | Piwo i planszówki
Pingback: Domowo wymrażany Porter Bałtycki – EisPorter – Kilka Słów O Piwie
Pingback: EisKomes – Lodowy Władca, czyli powrót do Laboratorium Doktora Hopfenkopfa | Piwo i planszówki
Pingback: Wymrażanie Porteru Łódzkiego - Piwny Rap